Zmień pracę na lepszą

czwartek, 5 sierpnia 2010

ILE TAK NAPRAWDĘ ZARABIAMY NA GODZINĘ?


Czy zastanawialiście się kiedyś ile zarabiacie za godzinę pracy? Jest to moim zdanie bardzo ważna informacja. Czas to jedna z wielu rzeczy, której nie możemy odzyskać. Spróbujmy więc przeanalizować poniższy przykład.

Jak widać na powyższym przykładzie, różnica w wynagrodzeniu miesięcznym obu pracowników jest prawie o 100% większa niż różnica w wynagrodzeniu za godzinę pracy (150% do 57%).
Wielkość wynagrodzenia może być często złudna, jeśli nie przeanalizujemy go z uwzględnieniem czynnika czasu.

Bardzo często zgadzamy się pracować więcej za określoną pensję. Przyczyny takiego stanu rzeczy są różne. Często pracownik nie ma po prostu wyjścia. Jest postawiony przez pracodawcę pod ścianą, boi się, że brak dyspozycyjności może skutkować utratą pracy

Z drugiej strony młodzi ludzie, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy akceptują taką sytuację. Wiedzą, że muszą pracować więcej, aby zdobyć wiedzę i umiejętności niezbędne do wykonywania określonego zawodu. Na pewno inaczej w takiej sytuacji odnajduje się młody kawaler a inaczej pracująca matka.

I jeszcze jedno. Relację czasu pracy (lub obciążenia pracą) do pensji netto warto wziąć pod uwagę negocjując swoje wynagrodzenie.

poniedziałek, 26 lipca 2010

SUBSTYTUTY PENSJI


Negocjując wynagrodzenie należy zawsze wziąć pod uwagę szereg dodatkowych czynników wpływających na stan naszego portfela. Poniżej wypisałem te czynniki, które według mnie są najważniejsze.


1) Kwestie logistyczne – przede wszystkim brak dojazdu do pracy
Jest to czynnik dosyć istotny z dwóch powodów. Po pierwsze na dojazd do pracy przeznaczamy określony czas. Najlepiej, jeśli jest on jak najkrótszy i jednocześnie istnieje możliwość jego efektywnego wykorzystania (książka, audiobook, spacer,…).
Po drugie należy wziąć pod uwagę koszt dotarcia do pracy. Na ogół im dłużej jedziemy tym więcej nas to kosztuje.

2) Bonusy, świadczenia socjalne
Pracodawca często oferuje różnego rodzaju świadczenia pozapłacowe. Może to być np. opieka lekarska, karnet na siłownię, zniżki na różne produkty/usługi. Warto też świadczenia przeanalizować pod kątem ich przydatności.

3) Delegacje
Delegacje przynoszą dodatkowy dochód głównie w dwóch postaciach – dieta i kilometrówka.
W tej chwili pełna dieta krajowa wynosi 23 zł za dobę.
Dieta zagraniczna to na ogół kwota kilkudziesięciu EUR, USD (np. Niemcy 42 EUR, Francja 45 EUR).
Kilometrówka za samochód do poj. 900 cm3 – 0,5214 zł./km, powyżej 900 cm3 – 0,8358 zł./km.

Jeśli chodzi o dochody z delegacji, należy wziąć pod uwagę ile w rzeczywistości nam tych pieniędzy zostanie w kieszeni. Czy będąc na delegacji wydamy na dzień więcej niż w trybie „dom-praca”?
Delegacje zagraniczne są dosyć atrakcyjne jeśli chodzi o wysokość diety. Nie wiadomo jednak ile wydamy np. w Skandynawii na jedzenie.
I jeszcze jedna ważna kwestia. Delegacje rzadko przynoszą stały, dodatkowy dochód. Nawet w firmach konsultingowych, gdzie wyjazdów jest sporo, istnieje duża zmienność tej aktywności. Poza tym praca związana z delegacjami powoduje konieczność prowadzenia określonego, wyjazdowego trybu życia. Nie wszyscy pracownicy mogą lub chcą się na taki tryb zdecydować.

4) Praca z domu
Niewątpliwie dla wielu z nas wymarzony tryb pracy. Plusów jest wiele, minusów … wbrew pozorom również. W przypadku finansów domowych – niewątpliwie odpadają koszty związane z dotarciem do pracy. Czy tylko? To zależy już od konkretnej sytuacji. Np. osoby mieszkające z kimś, kto gotuje obiady (mama, żona :)), oszczędzają na cateringu w pracy. Praca z domu może jednak nieść z sobą również dodatkowe koszty. Np. koszt rozmów telefonicznych, koszt szybkiego łącza internetowego, itp.

5) Ruchome godziny pracy
Bardzo przydają się osobom, które mają więcej niż jedno źródło zarobków. Elastyczne planowanie godzin pracy daje możliwość wykorzystania wolnego czasu na inną działalność zarobkową.

6) Obciążenie obowiązkami
Negocjując wynagrodzenie warto wziąć pod uwagę ile chcemy zarabiać na godzinę. Jeśli w danej firmie pracuje się trochę dłużej niż „ustawowe” 8 godzin dziennie, powinno to mieć swoje odzwierciedlenie w pensji. Jeśli nie spodziewamy się takiego obciążenia nie warto za bardzo przesadzać z oczekiwaniami finansowymi.

7) Telefon, samochód, komputer
Powyższe atrybuty pracy są z punktu widzenia pracodawcy narzędziami pracy. Kwestia wykorzystania ich do celów prywatnych jest w większości firm w mniejszym lub większym stopniu określona. Mogą one być substytutem pensji jednak tylko w przypadku, gdy nie łamiemy zasad ustalonych przez pracodawcę.

W moim przypadku najważniejszymi substytutami pensji są:
1) brak dojazdu do pracy/krótki czas dojazdu
2) ruchome godziny pracy
3) obciążenie obowiązkami

Jak łatwo zauważycie wszystkie trzy punkty są związane z czasem. Ktoś kiedyś powiedział (cytuję z pamięci), że pieniądze można zarobić zawsze, czasu się nie odzyska nigdy. Zgadzam się z tym w stu procentach.

wtorek, 20 lipca 2010

WSZYSCY DLA WSZYSTKICH 2010


W przypływie weny twórczej - wzorując się na świetnym wierszu dla dzieci „Wszyscy dla wszystkich” Juliana Tuwima - napisałem jego współczesną wersję … niekoniecznie dla dzieci.

Dla przypomnienia „Wszyscy dla wszystkich” Julian Tuwim.

Murarz domy buduje,
Krawiec szyje ubrania,
Ale gdzieżby co uszył,
Gdyby nie miał mieszkania?
A i murarz by przecież
Na robotę nie ruszył,
Gdyby krawiec mu spodni
I fartucha nie uszył.
Piekarz musi mieć buty,
Więc do szewca iść trzeba,
No, a gdyby nie piekarz,
To by szewc nie miał chleba.
Tak dla wspólnej korzyści
I dla dobra wspólnego
Wszyscy muszą pracować
Mój maleńki kolego.

… a poniżej moja próba:

Marketingowiec z brand managerem,
Drapią się w głowę – problem z serwerem!
Do webmastera dzwonią w te pędy,
Kolego pomóż! Są różne względy.
Strona firmowa klientów nęci,
Jest nam potrzebna by biznes kręcić.
Główny księgowy i coach z brokerem,
Nic tu nie znajdą – problem z serwerem!

Co robią teraz analitycy?
Na pomoc spieszą informatycy.
Będzie wnet system znowu gotowy.
Do jutra macie już problem z głowy.
Makler giełdowy poprawia szelki,
Przez tę awarię obrót niewielki!

W fotelu dziadek oczy przeciera,
Kiedyś to było prościej niż teraz.
A niech to wszystko jasna cholera!

wtorek, 13 lipca 2010

REJESTR OFERT PRACY

Osoby, które aktywnie poszukują pracy często mogą pogubić się w gąszczu ogłoszeń oraz wysyłanych ofert. W takim przypadku warto prowadzić jakiś prosty rejestr aktywności. Zapisywanie ciekawych ogłoszeń, pracodawców i informacji o wysłanych ofertach jest bardzo pomocne w dłuższym okresie czasu.

Poniżej załączam przykładowy plik Excela:


1) Pierwsze dwie kolumny są jasne. Wpisujemy nazwę stanowiska i pracodawcy, którymi jesteśmy zainteresowani.

2) Link – warto wkleić link do strony z ogłoszeniem o pracę

3) Data CV – data wysłania aplikacji

4) Data rozmowy – data odbytej rozmowy kwalifikacyjnej. Niestety często może pojawić się w tej rubryce „BRAK”

5) Dodatkowe informacje – np. wrażenia z rozmowy kwalifikacyjnej lub informacje o pracodawcy, stanowisku

6) Ciekawe – tutaj można dodać ofertę lub możliwość pracy, która jest interesująca lecz, z której w chwili obecnej ni skorzystamy

Monitorując rynek pracy pod kątem „bieżących potrzeb” możemy zbudować bazę możliwości pracy do wykorzystania w dłuższej perspektywie czasu. Jest to też sposób na stworzenie okazji pozwalających na realizację swoich celów zawodowych.

Np. mając w perspektywie pięciu lat zamiar spróbowania swoich sił na stanowisku trenera, coacha, etc…, już teraz powinniśmy budować bazę firm, z którymi potencjalnie przyjdzie nam współpracować w przyszłości.

I jeszcze jedno. Powyższy załącznik to tylko przykładowy rejestr ofert pracy. Każdy powinien go modyfikować według własnego uznania i potrzeb. Najważniejsze jest to aby taki rejestr utworzyć i aktualizować. Naprawdę warto!

niedziela, 4 lipca 2010

OMOCESTUS VIRIDULUS

Z punktu widzenia zarządzania kadrami skoczkiem nazywana jest osoba, która bardzo często zmienia pracodawców (średnio częściej niż co 2 lata). Przykład takiego pracownika prezentuje poniższe CV.

Firma Okres Stanowisko
ABC 06.2004 – 03.2005 Asystent w dziale controllingu
DEF 04.2005 – 05.2006 Specjalista ds. finansowych
GHI 06.2006 – 12.2006 Koordynator ds. projektów UE
JKL 01.2007 – 03.2007 Specjalista ds. jakości
ŁMN 04.2007 – 12.2008 Kontroler finansowy
OPR 01.2009 – 05.2010 Konsultant

Jakie mogą być motywy tak częstej zmiany pracy? Myślę, że można je podzielić na zewnętrzne i wewnętrzne.

1) Motywy zewnętrzne
- niskie wynagrodzenie
- atmosfera w pracy
- czynniki prywatne (przeprowadzka, dzieci)

2) Motywy wewnętrzne
- znudzenie
- brak celu zawodowego
- nieumiejętność przystosowania się do otoczenia

Skoczkami są na ogół osoby młode, dynamiczne, prowadzące życie bez zobowiązań prywatnych (rodzina) i finansowych (kredyt). Szukają swojej szansy na rynku pracy, badają ten rynek. Nie mają jeszcze sprecyzowanego celu zawodowego więc próbują się odnaleźć metodą prób i błędów w różnych środowiskach. Z drugiej strony chcą się szybko rozwijać i nabywać nowe umiejętności przydatne na rynku pracy.

Jakie mogą być plusy i minusy bycia skoczkiem?

Do plusów zaliczyłbym następujące rzeczy:

1) Różnorodne doświadczenie zawodowe, które może polegać na wykonywaniu wielu czynności/zawodów lub też na wykonywaniu tych samych obowiązków w kilku miejscach pracy.

2) Okazję do podwyższania wynagrodzenia przy każdej zmianie pracy.

3) Dla niektórych jest to ciekawy sposób na życie.

Minusy, które mogą wynikać z bycia skoczkiem:

1) Większość pracodawców niechętnie patrzy na tego typu kandydatów do pracy.

2) W niektórych bankach przebieg kariery zawodowej jest dosyć ważnym czynnikiem przy ubieganiu się o kredyt. Skoczkowie są niezbyt przychylnie traktowani w tego typu sytuacjach.

Jest pewien sposób, który pozwala na zminimalizowanie minusów i „konsumpcję” plusów przy jednoczesnym zachowaniu stylu skoczka. Chodzi mi tutaj mianowicie o freelancerów. Freelancer to osoba prowadząca własną działalność gospodarczą i świadcząca usługi na rzecz innych firm. Od pracownika zatrudnionego na etacie różni go tylko forma umowy zawartej z pracodawcą.

Freelancerzy formalnie pracują cały czas na rzecz jednej (własnej) firmy, świadcząc jednocześnie usługi w różnych okresach czasu dla kilku pracodawców.
Jest to rozwiązanie coraz bardziej popularne w dzisiejszych czasach zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę coraz większą niepewność związaną z pracą „na etacie”.

Myślę, że w przyszłości większa częstotliwość zmiany pracy nie będzie już zjawiskiem negatywnym. Rynek pracy będzie wymuszać na pracownikach tego typu zachowanie. Wpływ na to może mieć coraz większa „zadaniowość” w charakterze naszej pracy oraz konieczność zmian kwalifikacji po to, aby dostosować się do wymogów rynku pracy.

wtorek, 22 czerwca 2010

JAK SPALIŁEM SOBIE SZANSĘ NA FAJNĄ PRACĘ

Spotkałem się z opinią, że rozpoczynając szukanie pracy dobrze jest na początku przejść się kilka razy na „testowe” rozmowy kwalifikacyjne. Na takie rozmowy decydujemy się w firmach lub na stanowiskach, na których nam za bardzo nie zależy. Krótko mówiąc przeznaczamy je „na odstrzał” jednocześnie ucząc się i zdobywając doświadczenie w rekrutacji. Ma to być dobra praktyka dla osób dopiero wkraczających na rynek pracy lub takich, które dawno jej nie szukały.

Ja w swoim postępowaniu niestety poszedłem jeszcze krok dalej. Umówiłem się na rozmowę kwalifikacyjną w dużej firmie produkcyjnej. Oprócz chęci przypomnienia sobie jak wygląda rozmowa kwalifikacyjna kierowała mną pewna ciekawość. Mianowicie wyżej wspomniana firma budowała własny zespół specjalistów, którzy mieli za zadanie wdrożenie, utrzymanie i rozwój systemu informatycznego. Było to dla mnie o tyle interesujące, że przeważnie do takich zdań wybierani są dostawcy zewnętrzni (np. mój obecny pracodawca). Ciekawiła mnie sama forma rekrutacji, pytania, … no właśnie okazało się, że to ja miałem więcej pytań do pracodawcy niż pracodawca do mnie. Rozmowa skończyła się po około 30 minutach konkluzją, że na wymagane stanowisko potrzebny jest jednak kandydat o profilu trochę innym niż mój. Dodam jeszcze, że szczerze oświadczyłem potencjalnemu pracodawcy, iż nie dysponuję wszystkimi umiejętnościami, które są przez niego wymagane.

Po niespełna trzech tygodniach dotarłem do ogłoszenia o pracę tej samej firmy. Opis stanowiska i wymagania idealnie do mnie pasowały zarówno pod kątem mojego doświadczenia jak i celów zawodowych. Miałem jeszcze w komórce numer telefonu do osoby z działu HR, więc postanowiłem najpierw skontaktować się z potencjalnym pracodawcą telefonicznie. Rozmowa była bardzo konkretna. Pani z działu HR po krótkim zastanowieniu oświadczyła, że szukają osoby o trochę innym doświadczeniu niż moje, pomimo, że spełniałem wszystkie wymagania a entuzjazmem pałałem na odległość.
Idei „testowej” rozmowy kwalifikacyjnej w tym przypadku nie oceniam pozytywnie. Jakie wnioski przychodzą mi do głowy z tego doświadczenia?

1) Zanim zaangażujemy się w proces rekrutacji w dane firmie najpierw sprawdźmy dokładnie, jakie inne potencjalne możliwości pracy mogłaby ona zaoferować w przyszłości.
2) Nigdy nie traktujmy pracodawców jako „testowych”
3) „Testowymi” rozmowami kwalifikacyjnymi zabieramy cenny czas osobom poszukującym pracowników. Potencjalny pracodawca wiąże z każdym kandydatem określone nadzieje. Traktuj poważnie ludzi, którzy traktują poważnie Ciebie.
4) Czasem może się okazać, że stanowisko, na które trwa rekrutacja kryje za sobą trochę inne wymagania niż się tego spodziewaliśmy. Jeśli wyjdzie to w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, powiedzmy o tym otwarcie. Dodajmy też, że z chęcią nadrobimy braki w wiedzy lub umiejętnościach. Pracodawca może ten fakt zaakceptować lub nie. Wszystko zależy od tego jak bardzo zależy mu na nas i na sposobie wykonywania przez nas obowiązku służbowych w trakcie nauki.
5) Szczerość w rozmowie jest bardzo ważna. Kiedyś usłyszałem od pracodawcy na rozmowie o pracę: „Ludzie kłamią w CV i na rozmowach. Jest to działanie bez sensu i na krótką metę.”

wtorek, 15 czerwca 2010

NIECHCIANE ZAJĘCIA


Ostatnio pojawiło się bardzo dużo materiałów, publikacji, książek dotyczących tematyki rozwoju osobistego i samorealizacji. W związku z tym przyszła mi do głowy pewna myśl.

Załóżmy, że wszyscy zapoznaliśmy się z tymi materiałami i wdrożyliśmy je w życie (wszyscy, czyli każdy człowiek wykonujący jakąkolwiek pracę zarobkową). Co powinno się wydarzyć? Otóż zakładam, że większość ludzi - wykonujących niechciane, nudne może ciężkie i stresujące obowiązki - przestaje to robić. Odkrywają oni swoją koncepcję na życie i zaczynają realizować się zawodowo w zupełnie innych dziedzinach, które są spójne z ich zainteresowaniami zawartymi w tejże koncepcji.

Pojawia się więc pytanie:
Kto będzie składał długopisy, wywoził śmieci, sprzątał budynki użyteczności publicznej, … etc. (starałem się podać przykłady zajęć, których nikt nie chce wykonywać). Przecież zgodnie z prawami i założeniami zawartymi w materiałach dotyczących rozwoju, motywacji, samorealizacji czynności te powinny wykonywać osoby, które chcą to robić. Znów zakładam, że ludzie zdecydowanie wolą mieszkać w domku z ogródkiem, hodować kwiaty i pisać wiersze.

Jakie są możliwe odpowiedzi na to pytanie?
1) Nasza rzeczywistość zostaje zupełnie przemodelowana. Nikt nie wykonuje niechcianych zajęć. Efekty tych niechcianych zajęć z powodu braku ich wykonywania po prostu znikają. Nowy model rzeczywistości nie potrzebuje tych produktów, usług, … i znakomicie sobie bez nich radzi. Wiem, że jest to rozwiązanie dość nieprawdopodobne jednak może w jakiś sposób rozwiązać „problem” nadmiaru przedmiotów i czynności, z jakimi mamy do czynienia w erze konsupcjonizmu.
2) Niechciane czynności są w mniejszym lub większym stopniu nadal wykonywane. Zajmują się nimi osoby, które w jakiś sposób „odpracowują” część swojego życia (karma?). Pełnią swego rodzaju służbę, która jest elementem ich rozwoju i nauki. Potrafią odnaleźć radość w wykonywaniu „niechcianej” pracy i traktują ją pozytywnie.
3) Założenie wdrożenia w życie elementów prowadzących do samorealizacji i rozwoju z urzędu jest nierealne i sytuacja pozostaje bez zmian.

Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że absolutnie nie krytykuję przesłania zawartego we wspomnianych wcześniej materiałach dotyczących rozwoju, samorealizacji, etc. Intryguje mnie natomiast kwestia ich zastosowania w jak najszerszym kontekście. W końcu każdy powinien odnaleźć swoją drogę.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

CIEKAWA I DOBRZE PŁATNA… JAK TAKĄ ZŁAPAĆ?

Zastanawiałem się ostatnio nad tym, dlaczego ludzie pracują. Wiem, że pytanie może być banalnie głupie…, ale czasem warto też takie zadawać. Przyszły mi do głowy dwa główne „motywatory”: (1) bo chcą, (2) bo muszą.
Chęć jest powiązana z zainteresowaniami i pasją. „Motywator” numer 2 z koniecznością gromadzenia środków do utrzymania siebie i rodziny.

Postanowiłem utworzyć z obu „motywatorów” matrycę składającą się z czterech pól (A, B, C, D). Pola reprezentują określone zbiory zawodów/stanowisk. W zależności od tego na ile dane stanowisko jest atrakcyjne pod kątem zarobków i zainteresowań, można je umieścić w odpowiednim miejscu na matrycy.



Co można z takiej matrycy wyczytać? Przede wszystkim dwie rzeczy.

Po pierwsze – gdzie jesteśmy na matrycy teraz?
Po drugie – gdzie chcielibyśmy być?

Każde pole oprócz pola C prędzej czy później powinno nas popchnąć do zmiany pracy. Zobaczmy, w jaki sposób można polepszyć swoją sytuację.

1) A -> D - pracujemy za większe pieniądze robiąc rzeczy, które niekoniecznie nas interesują. Spotkałem się z opinią, że w takiej sytuacji warto zmienić pracę, jeśli wiąże się ona ze wzrostem zarobków przynajmniej o 10%.
2) A -> B – pracujemy za porównywalne pieniądze robiąc rzeczy, które nas interesują
3) A -> C – większa kasa + praca zgodna z zainteresowaniami (idealny scenariusz)
4) D -> C – porównywalne zarobki, praca zgodna z zainteresowaniami

Każdy z nas na pewno chciałby znaleźć się w ćwiartce C. Osoby, które już tam są, robią wszystko, aby to status quo utrzymać. Jest to o tyle proste, że robiąc to co lubimy i co sprawia nam satysfakcję, o wiele łatwiej o dobre efekty pracy.
Jakie są nasze szanse związane z poruszaniem się po tej matrycy? Według mnie wygląda to tak.

Najłatwiej zdobyć pracę ćwiartce B. Należy jednak przedtem spełnić dwa warunki. Po pierwsze musimy mieć w miarę jasno określony cel zawodowy związany z naszymi zainteresowaniami. Po drugie musimy być gotowi na wyrzeczenia związane ze zdobyciem danej pracy. Mam tu na myśli np. przeprowadzkę do innej lokalizacji.

Do ćwiartki C najłatwiej „dostać się” z ćwiartki B. Robiąc to co lubimy szybko stajemy się w tym coraz lepsi. Im jesteśmy lepsi (umiejętności, doświadczenie), tym większą mamy wartość na rynku pracy. Łatwiej jest nam dostać podwyżkę w aktualnym miejscu pracy lub przejść do innego pracodawcy za lepsze pieniądze.

Jeśli chodzi o „transfer” do C z pozostałych ćwiartek uważam, że mimo wszystko łatwiej jest przejść do C z ćwiartki D niż z A. Sugeruję się tu wyceną rynkową pracownika. Wiem, że brzmi to brutalnie, ale rynek pracy to taki sam rynek jak każdy inny. Pracownik, który zarabia dużo posiada w większości przypadków większą wiedzę, umiejętności i doświadczenie niż ten, który aktualnie zarabia mniej. Stąd jest wielce prawdopodobne, że sprosta wymaganiom pracy w ćwiartce C lepiej niż pracownik z A. Tym bardziej, że będzie robił to co go bardziej interesuje.

Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem dla osób, które chcą się wyrwać z D do C jest jednak droga przez B. Ruch z D do B robią najczęściej osoby, których sytuacja finansowa jest stabilna i dojrzeli do tzw. ponownego startu na rynku pracy.

Ostatnia możliwość to start zawodowy w C. Tutaj przychodzą mi do głowy dwie grupy osób.
1) Uzdolnieni absolwenci (głównie szkół wyższych), na których aktualnie jest popyt na rynku pracy.
2) Osoby, które z sukcesem rozpoczęły własną działalność gospodarczą.

Czy wszyscy możemy się znaleźć w ćwiartce C? Chyba nie. Jednak nasze szanse gwałtownie rosną warunkiem chwilą jasnego sprecyzowania celu zawodowego związanego z zainteresowaniami.

środa, 2 czerwca 2010

ŁAP OKAZJĘ PÓKI GORĄCA

Zaangażowałem się ostatnio w proces rekrutacji na stanowisko specjalisty IT w pewnej firmie z branży budowlanej. Rekrutację prowadził jeden z pośredników pracy. Dla pośrednika celem spotkań była selekcja trójki kandydatów, którzy zostali zaprezentowani klientowi (docelowemu pracodawcy).

Moja rozmowa wyglądała całkiem sympatycznie. Podczas około 30 minut usłyszałem standardowe pytania sprawdzające moje doświadczenie i motywy zmiany pracy. Na końcu konsultant, z którym rozmawiałem oświadczył, że zakwalifikowałem się do wcześniej wspomnianej grupy trzech kandydatów.

(I) 14.05 - Po dwóch dniach umówiłem się na spotkanie z potencjalnym pracodawcą.
(II) 28.05 – To termin umówionej wcześniej rozmowy z pracodawcą. Zaproponowałem dosyć odległy termin, ponieważ taki był dla mnie najbardziej wygodny z uwagi na różne sprawy prywatne i zawodowe.

Minęło jednak kilka dni i sytuacja zaczęła się komplikować. 28.05 wypadło mi ważne spotkanie w pracy. Nie mogłem go niestety przełożyć, nie mogłem też wziąć urlopu. W tym samym czasie zadzwonił do mnie konsultant z agencji pracy z pytaniem czy umówiony termin jest nadal aktualny. Przedstawiłem mu swoją sytuację. W konsekwencji spotkanie udało się przełożyć na nowy termin – (III) 02.06.

(IV) 28.05 - Konsultant z agencji zadzwonił ponownie z informacją, … że spotkanie jest nieaktualne, ponieważ po dzisiejszym „interwiew” z innym kandydatem klient już podjął decyzję. Wymieniliśmy jeszcze kurtuazyjnych uwag i pożegnaliśmy się.

Jakie wnioski przyszły mi do głowy dla tej historyjki?

Po pierwsze planować rozmowę kwalifikacyjną najszybciej jak się da. W tej sytuacji inny kandydat po prostu mnie ubiegł.

Po drugie – dlaczego potencjalny pracodawca tak szybko podjął decyzję? Wydaje mi się, że motywy były następujące:
- 28.05 to już końcówka miesiąca. Jeśli pracodawca potrzebował pracownika tak szybko, jak to jest możliwe, musiał dać mu możliwość wypowiedzenia umowy o pracę jeszcze z końcem maja. Zakładając miesięczny okres wypowiedzenia, pracownik był do dyspozycji od początku lipca.
- Podczas mojej rozmowy z konsultantem z agencji pracy, zażyczyłem sobie dosyć sporego wynagrodzenia. Była to kwota do negocjacji. Podejrzewam, że pracodawca trochę się zniechęcił i nisko ocenił szanse mojego zatrudnienia.

Podsumowując – łap okazję póki gorąca.

sobota, 29 maja 2010

CEL ZAWODOWY

Wszyscy mamy jak najlepsze intencje, jeśli chodzi o nasze sprawy zawodowe. Chcemy mieć dobrą i ciekawą pracę oraz godziwie zarabiać. Co jakiś czas podejmujemy decyzje, które mają większy lub mniejszy wpływ na naszą pracę i karierę.

Czym spowodowane są te decyzje?
Czy wpływają na nie jakieś określone założenia, przemyślenia, plany?
W jaki sposób poruszamy się przez nasze życie zawodowe?

Jeśli w poniedziałek przychodzisz do pracy z myślą „byle do piątku” zastanów się czy można coś zmienić.

Cel zawodowy dotyczy dwóch podstawowych pojęć: (1) kim chcę być, (2) co chcę osiągnąć?

Nie wystarczy powiedzieć sobie „chcę zrobić karierę” lub „chcę zostać dyrektorem, przedsiębiorcą, fryzjerką, …”. W tych stwierdzeniach nie ma nic złego. Jednak brakuje im jeszcze dosyć sporo, aby nazwać je celami. Ustalenie konkretnego celu zawodowego jest całkiem złożonym przedsięwzięciem.

Warto tutaj wykorzystać akronim SMART, aby być pewnym, że cel jest:
1) Szczegółowy - zawierający konkretny przekaz;
2) Mierzalny - aby można było go zmierzyć, czyli liczbowo wyrazić jego realizację;
3) Atrakcyjny - aby nie był nudny oraz wzbudzał ciekawość i chęć do działania;
4) Realistyczny - aby był możliwy do osiągnięcia (wysokość celów a także ich realizacja znacznie różni się w każdej metodyce);
5) Terminowy - aby był określony czasowo (wyznaczony czas osiągnięcia celu mobilizuje).

Przeanalizujmy poniższy cel zawodowy:
„W ciągu 10 lat chciałbym zostać świetnym sprzedawcą na rynku B2B. Chcę pracować w branży IT sprzedając oprogramowanie klasy XYZ oraz usługi ABC. Po upływie tych 10 lat chcę sprzedawać za kwotę co najmniej 6 mln złotych rocznie. Osiągnę to zwiększając wartość swojej sprzedaży o 15% z roku na rok. Realizacja tego celu pozwoli mi na zapewnienie sobie i swojej rodzinie godnego życia, rozwój osobisty oraz bezpieczeństwo na rynku pracy (dobrzy sprzedawcy nie mają problemów z brakiem ofert pracy)”.

Czy ten cel jest SMART? Myślę, że tak.
1) Szczegółowy – konkretne stanowisko, rynek, branża, klasa produktu;
2) Mierzalny – celem jest określona kwota sprzedaży (cel ilościowy);
3) Atrakcyjny – wiąże się z dobrymi zarobkami, rozwojem i bezpieczeństwem;
4) Realistyczny – osiągnięcie 6 mln złotych sprzedaży zostało rozłożone na kilka lat;
5) Terminowy – 10 lat

Jest to przykład celu długoterminowego. Można, a nawet należy wyznaczać sobie również cele średnio i krótkoterminowe. Dla naszego sprzedawcy dobrym celem średnioterminowym byłoby np. opanowanie języka angielskiego lub francuskiego w stopniu biegłym. Celami krótkoterminowymi mogą być np. uczestnictwo w dwóch szkoleniach dotyczących sprzedaży oraz zdobycie swojego pierwszego klienta.

Po ustanowieniu i zapisaniu(!) celu zawodowego przechodzimy do działania. Mam tu na myśli już konkretne decyzje, które będą podejmowane z uwzględnieniem tego celu. Nasz sprzedawca mając do wyboru spotkanie z potencjalnym klientem lub wyjazd na konferencję dotyczącą rynku e-commerce, wybierze to pierwsze.

I jeszcze jedno – cele można zmieniać. Przychodzą mi do głowy dwa powody takiej zmiany. Powód pierwszy – cel nie został zrealizowany. Odwołując się do naszego przykładu – sprzedawcy nie udało się podpisać kontraktów na sumę 6 mln złotych rocznie. W takiej sytuacji powinien on zaktualizować istniejący cel o nowe założenia (wielkość sprzedaży, czas realizacji). Np. w kolejnym roku niech jego celem będzie 6,5 mln. Nie udało się sprzedać z 6 mln, może uda się za 6,5. Dlaczego nie!!!

Powód drugi – źle sformułowany cel. A konkretnie – nie o to nam w pracy/życiu chodzi. Co jeśli znajdziemy się w takiej sytuacji? Na pewno nie należy rezygnować z formułowania nowego celu, tym razem spójnego z nami, naszymi potrzebami, ograniczeniami, … marzeniami. Ale o marzeniach innym razem.

piątek, 21 maja 2010

DLACZEGO TEN BLOG?


Jakiś czas temu, kończąc studia, po raz pierwszy zacząłem rozglądać się za poważną pracą. Zależało mi przede wszystkim na osiągnięciu niezależności finansowej, nauce i wykorzystaniu w praktyce wiedzy zdobytej na uczelni.

Moje wejście na rynek pracy przypadło akurat na okres, kiedy w Polsce bezrobocie sięgało 20%, trwał jeszcze kryzys gospodarczy a Samoobrona wyrastała na drugą siłę polityczną w Polsce, … ale udało się. Najpierw praca na zlecenie, potem umowy na czas określony (można już się samodzielnie utrzymać, poimprezować i trochę odłożyć na czarną godzinę). Potem coraz lepsze oferty i nauka.

Życie zawodowe dla zdecydowanej większości z nas obraca się wokół zmiany. Zmiany pracy lub zmiany w pracy. Jak się w takiej sytuacji odnaleźć? Jak planować i reagować z wyprzedzeniem na to, co przyniesie przyszłość?

Między innymi po to założyłem ten blog. Ma on w zasadzie spełniać trzy funkcje:

Po pierwsze ma być dla mnie motywacją do nauki i analizy zagadnień związanych z pracą.
Po drugie chciałbym wymienić się swoimi doświadczeniami na różne tematy związane ze sferą zawodową.
Po trzecie poprzez wymianę doświadczeń chciałbym skuteczniej i szybciej określać i realizować swoje cele zawodowe.